Denega w Łebie
Byłam na wakacjach nad morzem, w Łebie. Łeba to nieduże miasteczko, mam tam drugi dom. Całkiem niedawno odkryłam statek ,,DENEGA''. Chciałam kupić bilety, ale okazało się że już o 11:00 rano bilety były wyprzedane. Kiedy poszłam tam w środę udało mi się kupić bilety na zachód słońca na 20:15. (20:00) Zaparkowaliśmy samochód na przeciwko statków, po drodze kupiłam sobie popcorn, a kiedy doszłam DENEGA właśnie wpływała do portu. I kiedy minęło te 15 minut!?!
Kiedy ci z poprzedniego rejsu wysiedli, wszyscy zaczęli się przepychać, aby zająć jak najlepsze miejsce. Udało mi się jakoś przecisnąć przez ten tłum. Kiedy dostałam się na statek szybko zajęłam miejsce dla mnie i dla mojego taty. Gdy mój tata przyszedł (bo stał w kolejce) zwolniłam mu miejsce, odłożyłam popcorn, stanęłam na ławce i patrzyłam jak wypływamy z portu. W tym czasie zabawa trwała w najlepsze. Szalony pirat wspinał się na bocianie gniazdo, żeby pomachać ogromną piracką flagą, jego żona-Indianka dopingowała mu i zachęcała do klaskania. Po kilku minutach pirat zszedł z bocianiego gniazda i wszedł na kabinę kapitana. Przez pół rejsu pirat zaczepiał innych ludzi, opowiadał dowcipy i pytał się skąd ktoś jest.
Kiedy zawracaliśmy kapitan zaczął wpuszczać ludzi do kabiny. Tam było super!!! Dostałam marynarską czapkę, mogłam prowadzić statek i były 2 kamery, tylna i przednia. Były tam liczniki...Kiedy skończyłam prowadzić kapitan powiedział mi gdzie wypisują certyfikaty. Poszłam tam. Pan zapytał się mnie o imię morskie - wybrałam sobie "Szalona Piratka". Potem podziwiliśmy z tatą piękny zachód słońca.
Wreszcie wpłynęliśmy do portu. BYŁO SUPER!!!
Polecam statek
"DENEGA"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz